Czołem! Chciałam się z wami podzielić moimi przemyśleniami na temat wolontariatu. Od jakiegoś czasu pomagam przy organizacjii Wratislavii Cantans (festiwal muzylki powaznej odbywajacy się we Wrocławiu). Otóż moje spostrzeżenia nie są kolorowe. Nikt nie mówił, że będzie łatwo i że wolontariat to ,,nic nie robienie" i liczenie na łupy pod postacią darmowych wejść na wszystkie koncerty. Ale chciałam w tym miejscu ponażekać na kompletny brak organizacjii. Brak powiadomień ze strony organizatowór o odwołanych próbach (w momęcie gdy wolontariusze przychodzą na miejsce i nikt nic nie wie, jest to dość nieciekawe przeżycie). Nie wspomne już o pomyłakch, pod postacią rannych telefonów z pretensjami ,,czemu nie ma Cię w biurze, gdzie jesteś??" w sytuacjii gdy NIE pomagam w pracach biurowych! Dodam też, że samo zaplecze odbywających się koncertów również pozostawia wiele do życzenia, brak przepływu informacjii, podbieranie innym ich zadań, zero merytorycznej pomocy, raczej opcja ,,radz sobie sam i domyślaj się wszystkiego". Każdy mówi co innego, a często dzieje sie tak, ze przekazane wieści są sprzeczne... Bardzo nie podoba mi sie takie podejście do wolontariuszy. Brałam już udział w kilku tego rodzaju akcjach, ale ta organizowana przez Filharmonie Wrocławską jest zdecydowanie najgorsza.
Chciałam zapytać czy wszędzie w Polsce tak wyglada ,,sprawa" wolontariatów? Opiszcze proszę Wasze doświadczenia w tej materii, dla potomnych - co by bylo wiadomo, gdzie się opłaca pomóc, a w co lepiej się nie mieszać aby nie czuć się jak 5 koło u wozu.
Wolontariat.
Re: Wolontariat.
to straszne ! na dobrą sprawę mogłaś zrezygnować i nikt nie powinien mieć wtedy do Ciebie pretensji, żenada jak się patrzy ! powiem Ci, że to pewnie błąd osoby zarządzającej, może porwała się na zadanie przewyrzszające jej kompetencje i kwalifikacje. czasami z wolontariatem jest jak z praktykami czy stażem - nie wiadomo po cholerę Cię wogóle biorą. ty raz że prawie nie masz nic do roboty, dwa czujesz się niepotrzebna. trzeba chyba wtedy rezygnować bez żadnych wyrzutów i nie tracić czasu na taki wolontariat, w kótrym robi się tyle, co nic
Re: Wolontariat.
Jeszcze rok temu wolontaryjnie pracowałam w pewnym NGo. Zawiodłam się całkowicie, bo osoba zarządzająca kompletnie nie miała talentu do tej funkcji. Nie potrafiła nas zorganizować, zachęcić do działania. Zawsze było mnóstwo dysonansów i nieporozumień. Z czasem członkowie naszego NGO zdali sobie sprawę z tego, że nie warto się starać i na spotkania przychodziło już tylko kilka osób. Prawda jest taka że jak ludzie nie dostają kasy za pracę to im się nie chce.