Musze powiedzieć że pierwsze wrażenie nie było przyjemne…jakby mi ktoś pumeksem szorował po twarzy …ale co tam drobne niedogodności…..
Kosmetyczka uprzedzała mnie że przez 2-3 dni mogę mieć delikatnie podrażnioną cerę która dodatkowo będzie się złuszczać - faktycznie tak było. Na szczęście dostałam od niej kilka próbek kremu polecanego szczególnie po zabiegach takich jak mikrodermabrazja. Kupiłam też z Dermiki odżywczo nawilżający krem do cery ze skłonnościami m.in. do przesuszania. Dzisiaj delikatne złuszczanie występuje tylko w dwóch miejscach a poza tym buźka jest delikatniejsza, jaśniejsza, poginęły mi takie dziwne małe krostki - ogólnie WIELKI PLUS.
Powiem więcej moja kosmetyczka robiła mi już kilkakrotnie kawitacje czasem piling jakims tam kwasem
…efekty były ale nigdy takie jak po mikro. Na pewno w styczniu najdalej w lutym zapisze się na kolejny zabieg Teraz mój jedyny problem to cienie pod oczami ...buźka robi się ładna śliczana i te plamiska pod oczami....tak mam od urodzenia a ostatnio wkurzają mnie na maksa
. Kiedyś „zaszalałam” i poddałam się zabiegowi laserowemu, który miał je rozjaśnić efekt faktycznie był widoczny bez makijażu wyglądały tak jakbym je zatuszowała. Niestety nie był trwały utrzymał się może przez 1-1,5 miesiąca. Później próbowałam zabiegów rozjaśniających firmy Thalgo...to już w ogóle była porażka…jeden dwa zabiegi faktycznie troszkę rozjaśniły cienie, ale niestety dla podtrzymania takiego efektu częstotliwość zabiegów powinna być taka że niestety normalnie zarabiający człowiek nie jest w stanie tego wytrzymać ( jedne zabieg kosztował 250 zł) 
